Artykuły o Józefie Chełmońskim pióra niżej podpisanego

     O Józefie Chełmońskim pisałem wielokrotnie na łamach : "Naszego Dziennika", "Niedzieli", "Nowego Łowiczanina" i innych .W artykułach tych podzieliłem się z czytelnikami swoją wiedzą o życiu i twórczości Józefa Chełmońskiego. Przybliżyłem w nich te wartości, które są najbardziej charakterystyczne dla malarstwa Chełmońskiego, jak - przede wszystkim - religijność i polskość.


Tygodnik "Niedziela"

Polskość w malarstwie Józefa Chełmońskiego

   Józef Chełmoński , to "największy malarski talent polski, wielki poeta, wsłuchany w polską naturę" - tak twierdził znany malarz Leon Wyczółkowski. Przyszły artysta urodził się w Boczkach nieopodal Łowicza w 1849 roku, a zmarł w Kuklówce w roku1914. O Józefie Chełmońskim w roku bieżącym więcej się mówi, pisze i czyni z powodu 155. rocznicy urodzin/ 7-go listopada/ oraz 90. rocznicy śmierci /6-go kwietnia/. Podwójny jubileusz wielkiego malarza zachęca do wspomnień o artyście.

   Józef Chełmoński należy do najwybitniejszych, a jednocześnie do najpopularniejszych malarzy polskich. Któż nie zna takich jego dzieł jak: "Babie lato", "Bociany", "Kuropatwy", "Orka", "Czwórka", "Dniestr" w nocy", "Burza", "Napad wilków", czy "Powrót z balu". Można je bowiem oglądać w wielu muzeach, a także w licznych reprodukcjach, w książkach szkolnych, albumach i na kartach pocztowych. Obrazy te są wciąż chętnie oglądane i podziwiane. Zafascynowani twórczością Chełmońskiego, mamy ochotę poznać bliżej wielkiego artystę, wiedzieć o nim coś więcej.

   Józef Chełmoński w twórczości swojej, przepojonej liryczno - nastrojowym realizmem, ukazał nam piękno pejzażu polskiego i utrwalił życie wsi. Umiłowanie swojskości i przyrody stworzyło w obrazach Chełmońskiego taką wizję rodzimego krajobrazu, którą do dziś utożsamiamy z pojęciem "polskości". Tę polskość wyniósł Chełmoński z domu rodzinnego, gdzie uczył się miłości do otaczającej ziemi ojczystej, głosił kult tradycji, patriotyzm, poczucie sprawiedliwości, szacunek dla ciężkiej pracy chłopa. "Swojej wsi, z jej prostą urodą i szczerością uczuć, pozostał wierny na zawsze", pisała Pia Górska o Chełmońskim.

   A więc aspekt "polskości" w malarstwie Chełmońskiego wysuwa się na czołowe miejsce. Chęć malowania polskiego krajobrazu, mazowieckich równin, ojczystej ziemi nie wynikała zapewne li tylko z potrzeby chwili, czy zachwytu. Główny motyw ukazywania takiej polskości przez Chełmońskiego podyktowany był przede wszystkim z potrzeby jego serca i ducha. W czasach zaborów sprawą nadrzędną dla Polaków było odzyskanie niepodległości. Dla twórców sztuki polskiej była to sprawa honoru. Obrazy Chełmońskiego zaświadczają o tym dobitnie. Z całą pewnością dzieła artysty wzbudzały w ówczesnych Polakach pragnienie odzyskania utraconej wolności i tęsknotę za niepodległą Polską. Chełmoński, którego wyrocznią był Adam Mickiewicz, czynił to z pełną świadomością. Jak sam mówił "Pan Tadeusz" "był słońcem jego młodości. Podobnie też jak nasz wieszcz stworzył Chełmoński taką wizję polskiego krajobrazu, która oddziaływała na ducha polskiego w uciemiężonym narodzie. Ten polski duch w obrazach Chełmońskiego jest ponadczasowy.

   Józef Chełmoński kieruje również naszą uwagę na kilka obrazów poświęconych tematyce narodowo - wyzwoleńczej z 1863 roku. Jako 14- letni chłopiec widział przyszły artysta terror władz rosyjskich, kiedy część budynku szkolnego w Łowiczu , do którego uczęszczał, została zamieniona na więzienie dla żołnierzy biorących udział w Powstaniu Styczniowym. Był też świadkiem publicznej egzekucji kilku skazańców. Zdawał sobie zapewne sprawę młody Chełmoński również z działalności ojca, który - jako wójt gminy ratował Polaków zagrożonych aresztowaniem, wystawiając fałszywe dokumenty, podejmował się także dowożenia broni do leśnych oddziałów. Silne przeżycia Chełmońskiego z okresu dzieciństwa i młodości powróciły po latach w obrazach o tematyce powstańczej. Po powrocie z Monachium gdzie studiował namalował obraz "Powstańcy na postoju", a z czasów gdy żył i tworzył w Paryżu pochodzą takie dzieła jak: "Scena z 1863 roku", "Powstańcy przed karczmą" oraz "Obozowisko powstańcze". Malując obrazy te Chełmoński utrwalił i przekazał dla potomnych ducha niezłomnej walki Polaków z zaborcą dla "pokrzepienia serc".

   Dziś, gdy my Polacy świętujemy kolejną rocznicę odzyskania niepodległości, której zaborcy pozbawili nas na blisko 150 lat, a władza komunistyczna po II wojnie światowej na kolejne 50 lat, trzeba nam stwierdzić, że malarstwo Chełmońskiego jest wciąż aktualne i jednakowo wzrusz swoją "polskością", której nigdy za wiele. To nie przypadek , że Chełmoński był i jest niedoceniany, pomniejszany. Dlaczego? Bo jego obrazy są na wskroś polskie, bo Chełmoński był na wskroś religijny. A takich wrogowie Polski nie tylko nie uznają, ale i zdecydowanie zwalczają.

   Dlatego i obecnie w czasach szczególnych , nie wolno nam Polakom utracić polskiego ducha, tradycji narodowej, oraz wartości chrześcijańskich. Zatem niech na dzisiejsze czasy przykładem dla nas Polaków będą: Józef Chełmoński, Sługa Boża Wanda Malczewska, a także ks. Jerzy Popiełuszko. Właśnie dlatego w ostatnim czasie powstały w Bełchatowie ulice poświęcone ich pamięci.

Bełchatów, dnia 22.11.2004

   Piotr Szczepankowski-Chełmoński


"Nasz Dziennik"

Religijność w życiu i twórczości Józefa Chełmońskiego
Wspomnienie o Józefie Chełmońskim w 156. rocznicę urodzin /1849 - 1914/.

"Wszystko, co mam, z naszego dostałem nieba nade mną ... "
Józef Chełmoński

   Dziś w dobie komputerów i internetu pewna część młodego pokolenia wstydzi się swojej religijności, nie bardzo chce o niej głośno dyskutować, stawać w jej obronie, określić swoją katolicką przynależność. Pod wpływem większości zafałszowanych mediów młodzi nie wiedzą jak bronić się przed złem, tym bardziej, że stroi się ono w pawie pióra. Są i tacy, co zaczynają powątpiewać, którą drogą iść. Niektórzy z młodych ludzi hołdują panoszącemu się po roku 1989 liberalizmowi, postmodernizmowi, neopogaństwu. Krzykliwe hasła tolerancji, wolności, równouprawnienia mniejszości seksualnych dezorientują młode umysły wierzących Polaków. Czy zamierzoną degenerację młodzieży przez siły zła można powstrzymać? Można i trzeba! Zwyciężajmy więc zło dobrem i uczmy się od naszych duchowych bohaterów narodowych tj. św. Maksymiliana Kolbe, św. Faustyny Kowalskiej, św. Brata Alberta Chmielowskiego. Bierzmy przykład ze znanych z religijności przodków, jak: Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont, Helena Modrzejewska, Jan Kiepura czy Józef Chełmoński.

   Ten ostatni, wielki Polak i malarz (1849-1914), był człowiekiem głęboko religijnym. Ale bo też wychował się w domu, w którym wiara ojców była na pierwszym miejscu. Dlatego mówił z zachwytem o nauce Chrystusa oraz rozczytywał się w pismach znanych mistyków. Pia Górska, biografka malarza, podaje, że widziała Chełmońskiego wzruszonego w czasie Gorzkich Żali i nie zapomni jego skupienia przy uczestniczeniu w procesji Bożego Ciała, którą uważał za coś "najpiękniejszego na świecie". A jakim człowiekiem był Chełmoński na co dzień? Otóż był on jedną z tych świątobliwych osób, o których jako świątobliwych nie wiemy, choć żyją wśród nas. W swoim postępowaniu był zawsze szlachetny, szczery i dobrotliwy, a w pracy twórczej niestrudzony. I mimo, że namalował setki obrazów, pozostał bez cienia zarozumiałości.

   Chełmońskiemu zawsze były drogie wartości chrześcijańskie - wartości nieprzemijające. Niejednokrotnie motywy religijne w jego malarstwie odbijają się jak w lustrze. Już w jednym z pierwszych swych obrazów, namalowanych po ukończeniu szkoły malarskiej, przedstawił on łowicką kobietę z dziecięciem na ręku, stojącą we wnętrzu wiejskiego kościółka; drugie, starsze, podsadza ona do ucałowania stóp ukrzyżowanego Chrystusa. Warto także zwrócić uwagę na inny znany obraz Chełmońskiego - "Babie lato". Artysta malując pastuszkę nie omieszkał uwidocznić wiszącego na jej szyi medalika. To znowu charakterystyczny jest znak krzyża wykonywany przez uciekającego z pastwiska chłopca na obrazie "Burza". Większość obrazów o tematyce religijnej Chełmoński namalował po powrocie z Paryża, kiedy to osiadł na stałe w Kuklówce, w swojej pustelni. Tu powstały jego największe dzieła tj. "Kuropatwy na śniegu", "Orka", "Bociany" czy "Dniestr w nocy". Gorąca religijność Chełmońskiego w czasach Kulkówki sprawia, że maluje on obrazy przesycone mistycznym nastrojem. Należą do nich: "Cisza nocna" z aniołem idącym po zaoranej roli na tle uśpionej wioski; "Pod Twoją obronę", gdzie na tle nocy księżycowej unosi się nad wsią czuwająca Madonna, "Niedziela w Polsce", "Przed figurą", "W kościele". Dodajmy, że Chełmoński ofiarował klasztorowi na Jasnej Górze dwie kopie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, które znajdują się w sali im. ojca Augustyna Kordeckiego. Do tego nurtu mistycznego nawiązuje również obraz "Krzyż w zadymce" namalowany z ascetyczną niemal prostotą - samotny krzyż opierający się podmuchom wiatru.

   Na religijność w malarstwie Chełmońskiego miał wpływ niewątpliwie jego przyjaciel, znany malarz Adam Chmielowski, późniejszy Święty Brat Albert, który karierę malarską zamienił na służbę najbiedniejszym braciom. To on umacniał Chełmońskiego w trudnym, samotnym okresie jego życia w Kulkówce krzepiąc go w swoich listach pełnych miłości do Boga. W jednym z nich pisze: "pragnąłbym, aby jesienne włókna babiego lata, które nas wiążą, zmienić na łańcuch nie do zerwania przyjaźni duchowej" i dalej w tym samym liście: "posyłam Ci obraz Matki Boskiej, który mam po Matce. Powieś go nad łóżkiem, żeby ta dobra Pani, którą przedstawia, strzegła Ciebie i Twojego domu". Dodajmy wymowny fakt, że wymieniony obraz wisiał nad łóżkiem Chełmońskiego aż do jego śmierci.

   A więc zapytajmy na koniec: czy nasza młodzież, ta która jest na rozdrożu, zwiedza kościoły, muzea, zabytki?, czy szuka budujących przeżyć na Wawelu, w Sukiennicach, na Giewoncie, na Jasnej Górze, aby uwierzyć, że zło zawsze przegrywa walkę z dobrem? A zatem niech młody Polak zechce przekonać się o głębokiej prawdzie słów Chełmońskiego: "wszystko, co mam, z naszego dostałem nieba nade mną - a w uszy dziadowskie pieśni i odpustowe Matki Boskiej blaski na oczy, a potem co tylko pomyślę, to wszystko stamtąd poszło".

Bełchatów, dnia 14.09.2005 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


"Nowy Łowiczanin" oraz TVP -3 "Łódzkie Wiadomości Dnia"

"CHEŁMOŃSKIM" Z KRAKOWA DO KIJOWA

   Skończył się rok kalendarzowy 2004, a z nim i rok rocznicowy Józefa Chełmońskiego, w którym to roku obchodziliśmy 155. rocznicę urodzin i 90. rocznicę śmierci artysty malarza. To dobrze, że w Łowiczu o Chełmońskim w roku ubiegłym więcej się mówiło i pisało, a także więcej dla niego czyniło. Początek roku wcale tego nie zapowiadał; próbowano nawet bagatelizować podejmowane działania dla upamiętnienia jednego z twórców naszej kultury narodowej.

   Dziś cieszy nas fakt, że przedstawiony Władzom Miasta program "Niech Chełmoński połączy nas w działaniu" okazał się jednak opatrznościowy. Latem bowiem sprawy ruszyły z miejsca, choć nie obyło się bez krytyki.

   Jako pierwsze ukazały się plakaty okolicznościowe z Chełmońskim na tle Kolegiaty, foldery oraz karty pocztowe z reprodukcjami znanych obrazów malarza.

   Następnie od września do listopada w Galerii Browarna miała miejsce bardzo ciekawa wystawa archiwalnych zdjęć Józefa Chełmońskiego, jego rodziny i przyjaciół.

   Z kolei w Boczkach 7 listopada obchodzono uroczyście 155 rocznicę urodzin wielkiego polskiego malarza.

   Natomiast od listopada do grudnia w Muzeum Regionalnym w Łowiczu trwała prezentacja obrazu Chełmońskiego pt. "Droga przez las" oraz pokaz szkicu olejnego do obrazu "Targ koński".

   Również w listopadzie Dyrekcja Łowickiego Domu Kultury zorganizowała konkurs plastyczny związany z twórczością Józefa Chełmońskiego, w którym udział wzięła młodzież szkół łowickich wystawiając ok. 60 prac. W grudniu najlepsze prace zostały zaprezentowane na Wystawie pokonkursowej w Galerii Łowickiego Domu Kultury, które cieszyły się dużym zainteresowaniem i uznaniem zwiedzających.

   W tej samej Galerii Browarna prezentowana była w grudniu wystawa poświęcona genialnemu malarzowi pod nazwą "Chełmoński - nieznane rysunki", urządzona staraniem Pana Andrzeja Biernackiego, właściciela galerii. Wystawa ta spotkała się z dużym zainteresowaniem mieszkańców Łowicza.

   To jednak jeszcze nie wszystko czym upamiętniono Chełmońskiego. Warto wiedzieć, że od grudnia ubiegłego roku. kursuje pociąg międzynarodowy PKP Inter-City relacji Kraków - Kijów - Kraków, który został nazwany imieniem Józefa Chełmońskiego. To ważne wydarzenie cieszy tym bardziej, że prawie po dwóch latach starań niżej podpisanego został osiągnięty zamierzony cel. "Chełmoński" rozsławia Polskę, Polacy rozsławiają Chełmońskiego. Dziś szczególnie należy ocalać wszystko to, co wartościowe, piękne i prawdziwe, wszystko co jest do ocalenia. "Chełmoński" to zadanie będzie spełniał najlepiej. Pociąg "Chełmoński" zacznie rozsławiać jednego z twórców naszej kultury narodowej i tym samym przypominać, zwłaszcza cudzoziemcom " mistrza nad mistrzami ". To bowiem nie przypadek, że pociąg kursujący z Krakowa do stolicy Ukrainy nazywa się "Chełmoński". Nasz artysta szczególnie zafascynowany był Ukrainą, której "bezgraniczne przestrzenie, lasy, jary, chutory " były natchnieniem dla jego twórczości malarskiej. Zainspirowany pięknem ziemi ukraińskiej, namalował wiele znanych obrazów m.in. "Noc na Ukrainie zimą", "Czwórka. Po stepach", "Kurhan", "Roztopy na Ukrainie", "Wspomnienie podróży po Ukrainie".

   Dodajmy jeszcze, że dzięki wysiłkom piszącego te słowa w Piotrkowie Tryb. nazwany został imieniem Józefa Chełmońskiego skwer w centrum miasta. W Pawłowicach zaś nieopodal Niepokalanowa na cmentarzu wiejskim gruntownie odrestaurowano nagrobek Józefa Adama Chełmońskiego - ojca autora "Babiego lata". Grób był gruntownie zniszczony i zapomniany. Zachowała się tylko stara płyta z piaskowca z roku 1870, w którym to roku zmarł ojciec artysty. Wykonana została również pamiątkowa tablica granitowa. Poza tym piszący te słowa poczynił starania u mera Paryża i ambasadora Polski we Francji, by jedna z ulic w stolicy europejskiej kultury nosiła imię Józefa Chełmońskiego. Chełmoński bowiem wniósł duży wkład do sztuki francuskiej. Powyższe działania są naszym skromnym hołdem dla Chełmońskiego.

   Nie wszystkie zamierzenia związane z rokiem rocznicowym udało się wykonać. Dlatego już z początkiem roku 2005 ma zostać powołany komitet d/s utworzenia sali pamięci Józefa Chełmońskiego w Łowickim Muzeum. Tej arcyważnej sprawy nie należy ignorować, ani pomniejszać jej rangi. Będzie zatem zaszczytem dla Starosty Łowickiego i Dyrektora Muzeum Regionalnego w Łowiczu wykonanie tego, nie ukrywajmy, chwalebnego przedsięwzięcia.

   Warto też, aby w roku bieżącym na głównych drogach prowadzących do Łowicza od strony Warszawy, Poznania i Łodzi powstały tzw. bilbordy, witające wszystkich przyjeżdżających do łowickiego grodu. Niżej podpisany proponuje, aby na tle reprodukcji znanych obrazów, takich jak "Babie lato", "Bociany", "Kuropatwy". Czwórka" oraz reprodukowanego autoportretu malarza znalazły się następujące hasła promujące Łowicz i Ziemię Łowicką: "Witamy na ziemi Chełmońskiego", lub "Ziemia Chełmońskiego wita gości".

   Miejmy nadzieję, że w rozpoczynającym się roku Łowicz zacznie żyć Chełmońskim, którego malarstwo jest naszym drogocennym klejnotem narodowym.

Bełchatów, dnia 21.02.2005 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


Tygodnik "Nowy Łowiczanin"

W hołdzie Józefowi Chełmońskiemu
w 90-rocznicę śmierci /1914-2004r/

   "Ludzie zasłużeni są złączeni ze swym narodem, są niejako kwiatem jego kultury duchowej. Poznawanie ich życia to wrastanie we własny naród w jego misję dziejową, to włączanie się w nurt tego, co nasze, co ma trwać i rozwijać się".

   W roku bieżącym przypada 90-rocznica śmierci Józefa Chełmońskiego /1914-2004/ najwybitniejszego polskiego malarza epoki realizmu. Interesowało go jedno: pokazać prawdę natury. Jak pisał Stanisław Witkiewicz: "...dążność do wyrażenia ruchu, zmienności i nagłości zjawisk życia, drgających w koniu, trawie, w wodzie, słońcu czy dziewczynie , jest istotną treścią jego malarskiego temperamentu". Płótna autora "Babiego lata" mogą wydawać się dziś klasyczne, ale w tamtych czasach był on prawdziwym rewolucjonistą. Pia Górska - malarka i pisarka, tak pisała o Józefie Chełmońskim: "Konwencja! To, czego najbardziej nie cierpiał ten wyzwolony człowiek i to, przed czym uciekał za młodu na wiślane piaski. Co go dusiło wśród ludzi, gnębiło w salonach, wściekało w sztuce".

   Józef Chełmoński urodził się 7 listopada 1849r. we wsi Boczki koło Łowicza w rodzinie z tradycjami artystycznymi i literackimi. Ojciec i dziadek przekazali przyszłemu malarzowi wrażliwości na to, co subtelne i piękne, matka zaś, Izabela z Łoskowskich Chełmońska, nauczyła go pracowitości, wytrwałości i obdarowała pogodą ducha.

   Na malarstwie Józefa Chełmońskiego pierwsi poznali się Niemcy. Studiując w Monachium /1871-1874/ namalował w 1873 roku żywiołowy obraz "Powrót z balu" - płótno, które przyniosło mu sławę. Stanisław Witkiewicz gdy obejrzał obraz napisał; "...wśród bezbarwnego spokoju czerniły się potężne karki olbrzymich karych koni, powiewały ogony i grzywy, rzucały się kopyta, krwawiły się oczy i nozdrza, leciała w powietrze peleryna furmańskiego płaszcza- wszystko to na tle ciemnego nieba, od którego odbijała się twarz jasnej dziewczyny siedzącej w sankach".

   W 1874 roku Józef Chełmoński powraca do ojczyzny z niespełnionymi nadziejami. Wraz ze swoimi przyjaciółmi: Stanisławem Witkiewiczem, Antonim Piotrkowskim i Adamem Chmielowskim /późniejszym św. bratem Albertem/ zakłada pracownię malarską na czwartym piętrze Hotelu Europejskiego w Warszawie. Pracownia zyskała sławę jako "kuźnia realizmu" popierana przez postępową inteligencję, m.in.: Helenę Modrzejewską, Henryka Sienkiewicza, Cypriana Godebskiego. W tym okresie powstały jedne z najlepszych obrazów Chełmońskiego: Babie lato, Na folwarku, Stróż nocny.

   Z jeszcze większym uznaniem spotkał się Chełmoński w Paryżu. Tam właśnie, już jako malarz dojrzały, odważny, zrywający z konwencjonalnością w sztuce, artysta namalował swoje najlepsze płótna m. in.: Przed karczmą, Czwórka, Napad wilków, Sanna, Noc na Ukrainie zimą. Obrazy artysty namalowane w Paryżu w większości trafiły do Ameryki Północnej i Anglii. Kupowali je zamożni miłośnicy sztuki.

   Po powrocie z Paryża, artysta osiadł na stałe w Kuklówce. Malarstwo Chełmońskiego stało się zdecydowanie nastrojowe, ukazujące melancholijne krajobrazy. Tu nasycał wzrok polami, piaskami mokradłami, potokami, olchami i królestwem ptaków. Przykładem tego są m. in. takie obrazy jak: Cisza nocna, Krzyż w zadymce, Dniestr w nocy, Bociany, Burza, Orka, Kuropatwy, Pod Twoją obronę.

   Józef Chełmoński za życia spotkał się z uznaniem, ale nim przyszła sława i zaszczyty, zaznał artysta wiele goryczy, krytyki, upokorzenia i głodu. Za swoje malarstwo otrzymał wiele medali i wyróżnień. Na Exposition Universalle w Paryżu w 1889 roku zdobył złoty medal Grand Prix . Otrzymał również złoty medal na wystawie Internationale Kunst-Ausstelung w Berlinie w 1891 roku, a na Międzynarodowej Wystawie w Monachium otrzymał srebrny medal w 1892 roku. Natomiast na wystawie California Midwinter International Exposition został nagrodzony złotym medalem w USA w roku 1894. Dla Chełmońskiego te wysokie wyróżnienia nigdy nie miały większego znaczenia. Za to o malarstwie wypowiedział znamienne słowa skierowane do początkującej malarki Pia Górskiej "... sztuka to nie byle co! Trzeba się namęczyć żeby zostać malarzem".

   Artysta miał wyjątkową pamięć wzrokową. "Jego orle oczy chwytały z szybkością błyskawicy to, co napotkały". Na przykład niektóre ruchy koni, trwające ułamki sekund potrafił, wychwycić i przelać na płótno z taką dokładnością, że dopiero kadry filmu kilkanaście lat potem potwierdziły prawdziwość namalowanych spostrzeżeń.

   "U Chełmońskiego malowanie z natury nie polegało na tym, że ustawiał on sztalugi we wsi czy w lesie, lecz na tym, że jeździł, obserwował, szkicował, potem zaś tworzył, już w pracowni, obraz".

   Znawcy malarstwa twierdzą, że Józef Chełmoński, malarski geniusz, należy do tych artystów, których sztuka nigdy się nie starzeje, wciąż fascynuje krytyków i miłośników sztuki. Jest bowiem w niej ten pierwiastek, to coś nieuchwytnego, co każe pytać: "jak Chełmoński to cudownie namalował, jak mu się udało wyrazić ten urok, nastrój i jak wydobył właśnie taki kolor? Po ludzku, jest to niemożliwe. A jednak?!. " Pani, która to mówiła sama do siebie, stała przed obrazem "Dniestr w nocy". Gdy zagadnąłem, usłyszałem odpowiedź, że jest malarką, mieszka w Paryżu nad Sekwaną, a gdy odwiedza swój rodzinny Kraków ogląda wielokrotnie ten piękny obraz.

   Natomiast gdy patrzymy na obraz "Kuropatwy", jest nam jakby zimno, boleśnie; chciałoby się posypać ptakom ziarna. Oglądając z kolei "Czwórkę" chce się odskoczyć, uciec, a tymczasem stoimy jak wryci, gdy rozszalałe konie pędzą wprost na nas.

   Romantyczna natura oraz silne emocjonalne związki z wsią sprawiły, że Józef Chełmoński kochał wszystko, co go otaczało: przyrodę, spracowanego chłopa, ziemię. Potrafił zachwycić się drobną kroplą rosy na trawie; mówił, że jako artysta czuje się mały i pokorny wobec niedoścignionego piękna natury. Potrzebował szerokiej przestrzeni, bez której - jak mówił - " wysycha się na wiór". Inspiracją dla malarza były dalekie wyprawy na Ukrainę, której stepy zaspokajały jego wyobraźnię.

   Po śmierci Józefa Chełmońskiego /zmarł 6 kwietnia 1914r.w Kulkówce/ malarz Leon Wyczółkowski tak napisał: "... Największy malarski talent polski, wielki poeta, wsłuchany w polską naturę. (...) Gdyby był synem innego narodu, innego kraju, byłby na ustach wszystkich, podziwiany w muzeach, publikowany w reprodukcjach, opisywany przez literatów i estetyków". Głaz na grobie Chełmońskiego mówi z pewnością o tym samym.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


"Nowy Łowiczanin"

Józef Chełmoński
"największy malarski talent polski, wielki poeta, wsłuchany w polską naturę"

   O Józefie Chełmońskim w roku bieżącym więcej się mówi, pisze i czyni z powodu 155. rocznicy urodzin /7-go listopada/ oraz 90. rocznicy śmierci /6-go kwietnia/. Podwójny jubileusz wielkiego malarza polskiego zachęca do wspomnień o artyście.

   Józef Chełmoński należy do najwybitniejszych, a jednocześnie do najpopularniejszych malarzy polskich. Któż nie zna takich jego dzieł jak: "Babie lato", "Bociany", "Kuropatwy na śniegu", "Orka". "Czwórka", "Dniestr w nocy", "Burza", czy "Powrót z balu". Można je oglądać w wielu muzeach, a także w licznych reprodukcjach, w książkach szkolnych, albumach i kartach pocztowych. Obrazy te są wciąż chętnie oglądane i podziwiane. Zafascynowani twórczością Chełmońskiego, mamy ochotę poznać bliżej wielkiego artystę, wiedzieć o nim coś więcej.

   Spróbujmy więc przybliżyć Chełmońskiego przez przypomnienie, co pisali o nim współcześni. Byli wśród nich wybitni znawcy malarstwa, a jednocześnie znakomici artyści; zatem opinie ich są tym bardziej cenne.

   Na przykład Adam Chmielowski, późniejszy święty Brat Albert, pisał w listach do swego przyjaciela Chełmońskiego:

   "Pragnąłbym, aby jesienne włókna babiego lata, które nas wiążą, zmienić na łańcuch nie do zerwania przyjaźni duchowej".

   "Posyłam Ci obraz Matki Boskiej, który mam po matce. Powieś go nad łóżkiem, żeby ta dobra Pani, którą przedstawia, strzegła Ciebie i Twojego domu".

   Malarka i zarazem pisarka Pia Górska, autorka książki pt."Paleta i pióro", zanotowała:

   "Dwie rzeczy, które wówczas najbardziej obchodziły Józefa Chełmońskiego: wspaniałość przyrody, którą zapamiętale, niemal panteistycznie uwielbiał, a także poszukiwanie żywego, niekłamliwego stosunku do religii".

   "Swojej wsi, z jej prostą urodą i szczerością uczuć, pozostał wierny na zawsze".

   Z kolei Stanisław Witkiewicz, malarz i znakomity kryty sztuki, bliski przyjaciel Chełmońskiego stwierdził, że:

    "Chełmoński jest jednym z największych, najoryginalniejszych i najbogatszych talentów polskiej sztuki".

   "Dążność do wyrażenia ruchu, zmienności i nagłości zjawisk życia, drgających w koniu, trawie, w wodzie, w słońcu czy dziewczynie, jest istotną treścią jego malarskiego temperamentu".

   "Konwencja! To, czego najbardziej nie cierpiał ten wyzwolony człowiek i to, przed czym uciekał za młodu na wiślane piaski. Co go dusiło wśród ludzi, gnębiło w salonach, wściekało w sztuce".

   "Wśród bezbarwnego spokoju czerniły się potężne karki olbrzymich karych koni, powiewały ogony i grzywy, rzucały się kopyta, krwawiły się oczy i nozdrza, leciała w powietrze peleryna furmańskiego płaszcza - wszystko to na tle ciemnego nieba, od którego odbijała się twarz jasnej dziewczyny siedzącej w sankach".

    "Jego orle oczy chwytały z szybkością błyskawicy to, co napotkały".

   "U Chełmońskiego malowanie z natury nie polegało na tym, że ustawiał on sztalugi we wsi czy w lesie, lecz na tym, że jeździł, obserwował, szkicował, potem zaś tworzył, już w pracowni obraz".

   Znany zaś malarz Leon Wyczółkowski, także zaprzyjaźniony z Chełmońskim, napisał wciąż aktualne słowa:

   "Największy malarski talent polski, wielki poeta, wsłuchany w polską naturę. (..) Gdyby był synem innego narodu, innego kraju, byłby na ustach wszystkich, podziwiany w muzeach, publikowany w reprodukcjach, opisywany przez literatów i estetyków".

   Do powyższych przypomnień dodajmy jeszcze fragment listu Antoniego Sygietyńskiego znanego krytyka artystycznego i przyjaciela Józefa Chełmońskiego, który w liście do twórcy "Kuropatw", napisał:

   "Chełmoński nie po to się urodził, aby naturę przeinaczać, ale aby malować jej dzisiejszy charakter, który do jego duszy przemawia".

   Powyższe wypowiedzi nie tylko potwierdzają mistrzostwo artystyczne Chełmońskiego, ale i pobudzają do refleksji o nim jako człowieku. Czytelnik chciałby, być może wiedzieć, jakim człowiekiem był Chełmoński na co dzień? Otóż był on jedną z tych świątobliwych osób, o których jako świątobliwych nie wiemy, choć żyją wśród nas. W swoim postępowaniu był zawsze szlachetny, a w pracy twórczej niestrudzony. I mimo, że namalował setki obrazów, pozostał skromnym i pokornym człowiekiem. Jego skromność i pokora wynikały z głębokiej religijności. Takiego Chełmońskiego zapamiętała Michalina Chełmońska, poetka, babcia piszącego te słowa.

   Posłuchajmy jednak, co mówi Chełmoński w rozmowie ze swą bliską znajomą Pia Górską:

   "Sztuka, to nie byle co! Trzeba się namęczyć, żeby być malarzem".

    "Przywiązanie do swoich było mi podstawą czynów moich i zajęć, gdy mi tego zabraknie - sądzę, że mi znów tak źle będzie, jak już było".

   " Wszystko, co mam, z naszego dostałem nieba nade mną - a w uszy dziadowskie pieśni i odpustowe Matki Boskiej blaski na oczy, a potem co tylko pomyślę, to wszystko stamtąd poszło".

   W jubileuszowym roku Józefa Chełmońskiego niżej podpisany odrestaurował zapomniany i zniszczony zębem czasu grób ojca malarza, Józefa Adama Chełmońskiego, na wiejskim cmentarzu w Pawłowicach nieopodal Niepokalanowa. Ojciec twórcy "Babiego lata" urodził się w Nieborowie w roku 1814. O jego uzdolnieniach artystycznych, a mianowicie o tym, że grał cudownie na skrzypcach, a także malował, wiemy z jednej z książek historyka sztuki Jana Wegnera. W swym późniejszym życiu Józef Adam Chełmoński piastował urząd wójtowski w Boczkach i Serokach. Wiadomo również, że był związany z Powstaniem Styczniowym 1863r. Zmarł w roku 1870.

Bełchatów, dnia 15.10.2004 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


"Nowy Łowiczanin"

Józef Chełmoński - wielki Polak, syn Ziemi Łowickiej

   Józef Chełmoński najwybitniejszy polski malarz epoki realizmu, urodził się 7 listopada 1849 w Boczkach koło Łowicza. "Miejsce urodzenia Chełmońskiego - pisał Maciej Masłowski o genialnym artyście - jest o tyle ważne, że tam spędza lata dzieciństwa i wszelakie wakacje chłopięctwa i młodości".

   Ziemia łowicka daje mu pierwsze, niezatarte wrażenia polskiej wsi, pierwsze idoki naszych chłopów i szlachty i mazowieckiego krajobrazu. Do niej wróci niejednokrotnie i w późniejszych latach życia, do niej właśnie, do różnych łowickich Kiernozi tęsknić będzie w europejskich stolicach sztuki, w Monachium i Paryżu, a kiedy wreszcie po wieloletniej emigracji powróci do kraju na stałe zaraz z całą rodziną wybierze się w "wielką podróż" i z Kuklówki końmi odwiedzi ukochane Boczki.

   Krajobraz łowicki odbija się w malarstwie Chełmońskiego jak w lustrze. Pierwszy obraz, który wystawił po ukończeniu szkoły malarskiej, przedstawiał łowicką kobietę z dzieckiem na ręku, stojącą we wnętrzu kościoła.

   Chełmońskiemu zawsze były drogie wartości chrześcijańskie - wartości nieprzemijające. Ten wielki Polak był człowiekiem głęboko religijnym. Bo też wychował się w domu, w którym wiara ojców była na pierwszym miejscu.

   Chełmoński umiał wyrazić podziw dla kraju swojego dzieciństwa i jego mieszkańców. Odnosiło się wrażenie, że jak mówił "lud polski", myślał podświadomie " ten mój z Łowicza", kochał bowiem chłopa polskiego jak malarz: widział go w czarnej sukmanie i pasiastych spodniach.

   Szoj! - niejednokrotnie wykrzykiwał Chełmoński, kiedy stał przy sztalugach. Był to wyraz radości, triumfu i zadowolenia z tego, co przed chwilą namalował. Zanim jednak osiągnął satysfakcjonujący efekt, pracował ciężko przez wiele godzin. Mimo tak intensywnej pracy artysta przez długie lata żył w biedzie, narażony na nieprzychylne uwagi krytyków warszawskich, którzy często zarzucali, że jego obrazy to "chmara chłopów i wieśniaczek zwróconych tyłem do widza".

   Chełmoński "lubił burzę, wicher, (...), wszystko, co daje wrażenie zrywania pęt i przesadzania przeszkód, lubił swobodę". Szczególnie zafascynowany był Ukrainą, której "wolność, bezgraniczne przestrzenie, lasy, jary, chutory"(...) były natchnieniem dla jego twórczości malarskiej.

   Szoj! -krzyknął zapewne, kiedy po latach wyrzeczeń pojawiły się pierwsze duże pieniądze. W Paryżu, gdy wystawione zostały obrazy Chełmońskiego, zainteresowali się wówczas nimi znani z zamożności miłośnicy sztuki. Dzieła Chełmońskiego wywożono do Ameryki i Anglii. Na malarza spadł "ulewny deszcz złota". Gdy wprowadzono na obrazy wysokie cła w rodzinie Chełmońskiego nastały ciężkie czasy.

   Powrócił do kraju targany tęsknotą, szukając inspiracji w naturze, oddaleniu, ciszy i przestrzeni. W Kuklówce koło Grodziska Mazowieckiego kupił folwark i tam osiadł już na stałe - w swej pustelni, która była wymarzonym miejscem pracy twórczej. Tu powstały jego największe dzieła

   Zmarł 6. kwietnia 1914r. w Kuklówce, pochowany na wiejskim cmentarzu w Ojrzanowie. Niewielu podążyło w ostatniej drodze oddając hołd "mistrzowi nad mistrzami"

Bełchatów, dnia 07.11.2004 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


Tygodnik "Ziemia Sochaczewska"

O pamięć naszych zmarłych

   Listopad jest miesiącem naszej szczególnej pamięci o zmarłych, którzy odeszli do Boga. W tym miesiącu bowiem wspominamy nie tylko tych naszych bliskich, których nie ma wśród nas od niedawna, ale i tych sprzed lat. Pamiętamy też o ludziach, którzy choć żyli dawno temu wyróżnili się czymś szczególnym w swoim życiu. Ponieważ pamięć ludzka jest zawodna, staramy się ocalić od zapomnienia ich imiona.

   W tym roku właśnie przypada 150. rocznica śmierci zasłużonego dla Ziemi Łowickiej Józefa Chełmońskiego /1785-1855/. Był on dziadkiem wielkiego malarza Józefa Chełmońskiego /1849-1914/. Jako młody człowiek przybył spod Tarnowa /Małopolska/ w Łowickie i osiadł w Nieborowie, posiadłości Radziwiłłów, gdzie z racji swego wszechstronnego wykształcenia był wieloletnim osobistym sekretarzem księcia Michała Hieronima Radziwiłła, protektora Powstania Listopadowego w 1830r., z którym to Powstaniem i sam był związany.

   Jako zaś znawca i miłośnik sztuki - m.in.. J.P. Norblina, A. Orłowskiego, M. Płońskiego - prekursorów polskiego malarstwa - spotykał się na co dzień z włoskimi mistrzami architektury, malarstwa i rzeźby bawiącymi stale w Nieborowie i pobliskiej Arkadii. Wolno domniemywać, że to właśnie on przekazał swojemu wnukowi, malarzowi Józefowi Chełmońskiemu, m. in. wrażliwość na piękno.

   Dziadek malarza zmarł w 1855r. w Kocierzewie koło Łowicza, jak wynika z rodzinnych dokumentów. Pierwotnie pochowany był na cmentarzu przykościelnym w Kocierzewie. Gdy jednak na miejscu dawnego kościółka drewnianego powstał dzisiejszy kościół murowany ok. 1870r., groby znajdujące się na cmentarzu przykościelnym zostały przeniesione na powstały w międzyczasie cmentarz parafialny. Niestety ząb czasu spowodował, że tylko nieliczne nagrobki zachowały się do dnia dzisiejszego.

   Chcąc jednak ocalić od zapomnienia imię dziadka malarza, niżej podpisany zwrócił się do księdza Jana Janika, proboszcza w Kocierzewie, o zgodę na położenie głazu z okolicznościową tablicą pamiątkową na grobie rzeczonego Józefa Chełmońskiego na miejscowym cmentarzu. Inicjatywa została zaaprobowana przez księdza proboszcza, który ze swej strony przeznaczył na wspomniany cel olbrzymi kamień wykopany w swoim czasie przy zakładaniu stawu rybnego.

   Niech więc głaz z tablicą pamiątkową i dookolnymi ozdobnymi kamieniami będzie wyrazem naszej pamięci o dawnych mieszkańcach Kocierzewa, którzy modlili się we wspomnianym kościółku drewnianym.

   Nie wypada też nie nadmienić, że czynione są starania zaakceptowane przez księdza proboszcza i wójta Kocierzewa o wmurowanie w kościele tablicy upamiętniającej fundatorów i budowniczych - na czele z wójtem Jeziorka Józefem Chełmońskim* /1818-1882/ - kocierzewskiej świątyni.

   Warto dopowiedzieć, że ojciec naszego wybitnego malarza Józefa Chełmońskiego, także Józef, spoczywa na cmentarzu w Pawłowicach w pobliżu Niepokalanowa /5km/ ; zaś w tamtejszym kościele parafialnym znajduje się obraz ofiarowany przez Chełmońskiego pt. "Męczeńska śmierć św. Bartłomieja". Grób ojca malarza został gruntownie odrestaurowany w roku 2004 przez piszącego te słowa, który rok wcześniej poddał również renowacji grób swego prapradziadka - wójta Jeziorka Józefa Chełmońskiego - na cmentarzu kolegiackim w Łowiczu.

   Ponieważ w listopadowe dni nawiedzamy groby najbliższych, zechciejmy pójść również na wyżej wspomniane groby zmarłych z rodu Chełmońskich i zadumać się nad dziejami świata, człowieka i ducha na przykładzie największej chluby tegoż rodu w osobie autora "Bocianów " spoczywającego na cmentarzu w Ojrzanowie koło Kuklówki.

   *bratanek Józefa Chełmońskiego, pochowanego na cmentarzu w Kocierzewie.

Bełchatów 01.11.2005 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


Tygodnik Rodzin Katolickich "Źródło"

Droga przed wieki zrobiona
Wspomnienie o Józefie Chełmońskim

"Trzeba wysoko myślami wzlatać,
Aby żyć dobrze na ziemi"

fragment z wiersza "Obłoczki"
Michaliny Chełmońskiej-Szczepankowskiej

   Dziś w dobie komputerów i internetu pewna część młodego pokolenia wstydzi się swojej religijności, nie bardzo chce o niej głośno dyskutować, stawać w jej obronie, określić swoją katolicką przynależność. Pod wpływem większości zafałszowanych mediów młodzi nie wiedzą jak bronić się przed złem, tym bardziej, że stroi się ono w pawie pióra. Są i tacy, co zaczynają powątpiewać, którą drogą iść. Niektórzy z młodych ludzi hołdują panoszącemu się po roku 1989 liberalizmowi, postmodernizmowi, neopogaństwu. Krzykliwe hasła tolerancji, wolności, równouprawnienia mniejszości seksualnych dezorientują młode umysły wierzących Polaków. Czy zamierzoną degenerację młodzieży przez siły zła można powstrzymać? Można i trzeba! Zwyciężajmy więc zło dobrem i uczmy się od naszych duchowych bohaterów narodowych tj. św. Maksymiliana Kolbe, św. Faustyny Kowalskiej, św. Brata Alberta Chmielowskiego. Bierzmy przykład ze znanych z religijności przodków, jak: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Cyprian Norwid, Henryk Sienkiewicz, Włady-sław Reymont, Helena Modrzejewska, Jan Kiepura, czy Józef Chełmoński.

   Ten ostatni, wielki Polak i malarz (1849-1914), był człowiekiem głęboko religijnym. Ale bo też wychował się w domu, w którym wiara ojców była na pierwszym miejscu. Dlatego mówił z zachwytem o nauce Chrystusa oraz rozczytywał się w pismach znanych mistyków. Pia Górska, biografka malarza, podaje, że widziała Chełmońskiego wzruszonego w czasie Gorzkich Żali i nie zapomni jego skupienia przy uczestniczeniu w procesji Bożego Ciała, którą uważał za coś "najpiękniejszego na świecie". A jakim człowiekiem był Chełmoński na co dzień? Otóż był on jedną z tych świątobliwych osób, o których jako świątobliwych nie wiemy, choć żyją wśród nas. W swoim postępowaniu był zawsze szlachetny, szczery i dobrotliwy, a w pracy twórczej niestrudzony. I mimo, że namalował setki obrazów, pozostał bez cienia zarozumiałości.

   Chełmońskiemu zawsze były drogie wartości chrześcijańskie - wartości nieprzemijające. Niejednokrotnie motywy religijne w jego malarstwie odbijają się jak w lustrze. Już w jednym z pierwszych swych obrazów, namalowanych po ukończeniu szkoły malarskiej, przedstawił on łowicką kobietę z dziecięciem na ręku, stojącą we wnętrzu wiejskiego kościółka; drugie, starsze, podsadza ona do ucałowania stóp ukrzyżowanego Chrystusa. Warto także zwrócić uwagę na inny znany obraz Chełmońskiego - "Babie lato". Artysta malując pastuszkę nie omieszkał uwidocznić wiszącego na jej szyi medalika. To znowu charakterystyczny jest znak krzyża wykonywany przez uciekającego z pastwiska chłopca na obrazie "Burza". Większość obrazów o tematyce religijnej Chełmoński namalował po powrocie z Paryża, kiedy to osiadł na stałe w Kuklówce, w swojej pustelni. Tu powstały jego największe dzieła tj. "Kuropatwy na śniegu", "Orka", "Bociany" czy "Dniestr w nocy". Gorąca religijność Chełmońskiego w czasach Kulkówki sprawia, że maluje on obrazy przesycone mistycznym nastrojem. Należą do nich: "Cisza nocna" z aniołem idącym po zaoranej roli na tle uśpionej wioski; "Pod Twoją obronę", gdzie na tle nocy księżycowej unosi się nad wsią czuwająca Madonna, "Niedziela w Polsce", "Przed figurą", "W kościele". Dodajmy, że Chełmoński ofiarował klasztorowi na Jasnej Górze dwie kopie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, które znajdują się w sali im. ojca Augustyna Kordeckiego. Do tego nurtu mistycznego nawiązuje również obraz "Krzyż w zadymce" namalowany z ascetyczną niemal prostotą - samotny krzyż opierający się podmuchom wiatru.

   Na religijność w malarstwie Chełmońskiego miał wpływ niewątpliwie jego przyjaciel, znany malarz Adam Chmielowski, późniejszy Święty Brat Albert, który karierę malarską zamienił na służbę najbiedniejszym braciom. To on umacniał Cheł-mońskiego w trudnym, samotnym okresie jego życia w Kulkówce krzepiąc go w swo-ich listach pełnych miłości do Boga. W jednym z nich pisze: "pragnąłbym, aby jesien-ne włókna babiego lata, które nas wiążą, zmienić na łańcuch nie do zerwania przy-jaźni duchowej" i dalej w tym samym liście: "posyłam Ci obraz Matki Boskiej, który mam po Matce. Powieś go nad łóżkiem, żeby ta dobra Pani, którą przedstawia, strzegła Ciebie i Twojego domu". Dodajmy wymowny fakt, że wymieniony obraz wisiał nad łóżkiem Chełmońskiego aż do jego śmierci.

   A więc zapytajmy na koniec: czy nasza młodzież, ta która jest na rozdrożu, zwiedza kościoły, muzea, zabytki?, czy szuka budujących przeżyć na Wawelu, w Sukiennicach, na Giewoncie, na Jasnej Górze, aby uwierzyć, że zło zawsze przegrywa walkę z dobrem? A zatem niech młody Polak zechce przekonać się o głębokiej prawdzie słów Chełmońskiego: "wszystko, co mam, z naszego dostałem nieba nade mną - a w uszy dziadowskie pieśni i odpustowe Matki Boskiej blaski na oczy, a potem co tylko pomyślę, to wszystko stamtąd poszło".

Bełchatów 04.11.2007 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


Wydawnictwo De Agostini w Warszawie

Dać z siebie wszystko...

   Niniejszy album z serii "Wielcy Polacy", poświęcony życiu i twórczości Józefa Chełmońskiego, którego publikację zaproponowałem Wydawnictwu de Agostini, niech będzie wyrazem wdzięczności i podziwu wszystkich miłośników malarstwa dla jedynej w swoim rodzaju sztuki autora "Babiego lata".

   Józef Chełmoński jest jedną z najwybitniejszych, na wskroś polskich indywidualności twórczych w dziejach malarstwa polskiego. Trudno przecenić zasługi Józefa Chełmońskiego w sztuce malarstwa, przede wszystkim pejzażowego. Autor "Babiego lata" nie bez powodu przecież został nazwany "ojcem polskiego pejzażu", utrwalił on bowiem na swoich obrazach nasze łąki, mokradła, bociany, szumiące zboża i galopujące konie. A także śnieżne zaspy, konne zaprzęgi, bezkresne przestrzenie i uśpione chłopskie chaty, nad którymi czuwa Matka Boska. Widać też na obrazach Chełmońskiego krople rosy, świszczący wicher, krzyż w zadymce, burzę z błyskawicami, spracowanego chłopa, jak również delikatne nici babiego lata. Chciałoby się powiedzieć, że nasz artysta, rodem z Łowickiej Ziemi, niczym kamera filmowa, cudownie uwiecznił w swojej twórczości pierwiastek polski.

   Józef Chełmoński należy nie tylko do tych wybitnych malarzy, których obrazy zachwycają, ale i do tych wielkich ludzi, którzy byli tytanami pracy. Do złudzenia bowiem malarz spod łowickich Boczek przypomina swoją pracowitością i płodnością artystyczną Józefa Ignacego Kraszewskiego. Znana i głęboko mądra dewiza autora "Starej baśni" "Prawdą a pracą" pasuje, jak ulał, do życia Chełmońskiego. Biografowie Chełmońskiego podają, że w przeciągu 45 lat namalował on ponad 400 obrazów.

   "Sztuka, to nie byle co! Trzeba się namęczyć, żeby być malarzem", jak zanotowała słowa Chełmońskiego Pia Górska. Życiowym mottem artysty było przesłanie "Dać z siebie wszystko". Dlatego nie bez powodu na krótko przed śmiercią Józef Chełmoński powiedział "...zmęczony jestem, bom się napracował".

   

Bełchatów 17.12.2007 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński


Tygodnik "Nowy Łowiczanin"

Łowickie Muzeum otwiera się dla Józefa Chełmońskiego

   "Największy malarski talent polski, wielki poeta, wsłuchany w polską naturę. Gdyby był synem innego narodu, innego kraju, byłby na ustach wszystkich, podziwiany w muzeach, publikowany w reprodukcjach, opisywany przez literatów i estetyków".

Leon Wyczółkowski

   Czy mnie skromnemu człowiekowi wolno dziś pisać o wybitnym malarzu Józefie Chełmońskim? Wydaje się, że nie tylko wolno, ale i trzeba. Nie wolno natomiast nic nie pisać, czyli milczeć.

   W 6-go kwietniu mija kolejna rocznica śmierci autora słynnej "Czwórki". Spytajmy zatem, dlaczego ten wielki malarz i Polak, którego powinniśmy mieć we wdzięcznej pamięci jest nieobecny w Łowickim Muzeum? Jak na ironię, bo krótko po 150. rocznicy urodzin Józefa Chełmońskiego w roku 1999, wszystkie obrazy Chełmońskiego znajdujące się w zbiorach Łowickich /kilkanaście/ miejscowe Muzeum przekazało Muzeum Narodowemu w Warszawie.

   Od siedmiu lat w Muzeum Łowickim nie ma nic z dorobku Chełmońskiego. Przez te lata ani dyrektor Muzeum, ani poprzednik obecnego starosty nie uczynili nic, aby przywrócić Chełmońskiemu należne mu miejsce. Niżej podpisany od trzech lat czyni starania, by utworzyć stałą ekspozycję poświęconą życiu i twórczości Józefa Chełmońskiego.

   Po rozmowach zainteresowanych osób w tym arcyważnym temacie z obecnymi Władzami Starostwa Łowickiego sprawa Chełmońskiego jak gdyby w cudowny sposób ruszyła z miejsca. Już dziś widać gołym okiem jak wiele znaczy tu dobra wola miejscowej władzy, która sprawiła, że nareszcie otworzyły się drzwi Łowickiego Muzeum dla Józefa Chełmońskiego.

   Pierwsza ekspozycja będzie być może skromna. Zamiarem autorów ekspozycji jest pokazanie m.in.: aktu chrztu świętego, świadectwa szkolnego, fotografii rodzinnych, korespondencji, rysunków i szkiców. Na wystawie znajdzie się również jedyny niewielki obraz olejny Chełmońskiego pt. "Jeziorko w lesie", jaki przechował się w Muzeum, a który do tej pory nigdy nie był wystawiany. Jest możliwość pozyskania w depozyt tych obrazów Chełmońskiego w Muzeum Narodowym, które nie stanowią tam stałej ekspozycji. Nie jest też wykluczone, że do pierwszej ekspozycji pamiątek po Chełmońskim w Łowickim Muzeum dołączą z czasem różnorodne cenne precjoza znajdujące się w posiadaniu potomków malarza.

   Za dwa lata tj. w roku 2009 będzie obchodzona w Łowiczu 160. rocznica urodzin Józefa Chełmońskiego. Tych dwóch lat nie można zmarnować ponieważ w roku 2014 przypada 100. rocznica śmierci autora "Bocianów". Wtedy już nasza ekspozycja powinna zmienić się na okazałą salę Józefa Chełmońskiego.

   Mówmy już dziś o Chełmońskim głośno i otwarcie, aby - w mediach, szkołach, środowiskach kulturalnych, wśród radnych, po prostu w Łowiczu - stworzyć przyjazny klimat dla wspomnianych rocznic Józefa Chełmońskiego i godnie uczcić jego pamięć poprzez wspomnianą ekspozycję.

   Niech Józef Chełmoński promuje Łowicz tak, jak Fryderyk Szopen promuje Żelazową Wolę. Tym sposobem to, co całymi latami wydawało się niemożliwe - stała ekspozycja Józefa Chełmońskiego w Łowickim Muzeum - stanie się realne dzięki dobrej woli ludzi kochających sztukę.

Bełchatów 06.04.2007 r.

Piotr Szczepankowski-Chełmoński